Mój Mężuś ostatnio mi wytknął, że dawno bloga nie pisałam. Fakt, jakoś nie miałam do tego głowy. A nazbierało się sporo różnych zdjęć, które chciałabym pogrupować, usystematyzować i wrzucić do folderu pod tytułem "Do wywołania". Robię tak od kilku lat i odkryłam, że najlepiej robić to systematycznie, bo w dobie aparatów cyfrowych, zdjęć z komórek i innych elektronicznych urządzeń, gromadzimy tego mnóstwo, a potem nie idzie się za bardzo w tym wszystkim połapać. Tak więc gdy przygotowuję zdjęcia do wywołania, często od razu je podpisuję, bo po kilku latach po prostu wielu rzeczy się nie pamięta.
Dziś będzie bardzo rodzinny post. Pełen śmiechów, przytulasów i wspomnień z różnych wycieczek zamkniętych na zdjęciach.
Uśmiech Tadeuszka potrafi rozproszyć wszystkie smutki.
Przytulaski - to to co lubimy najbardziej:)
Braterskiemu przytulaniu i ugniataniu nie ma końca.
Czy wspominałam kiedyś, że moi Chłopcy uwielbiają wszelkiego rodzaju przebrania? No to tutaj macie dowód...
Nikoś nie ma nic przeciwko nawet zakładaniu...hmm....niezbyt męskich dodatków.... :D

Udało się zaliczyć pierwsze w tym roku lodowisko - najpierw Tadzio zadebiutował na lodzie na maleńkim lodowisku, które mamy w Niepołomicach, a potem już cała dwójka próbowała swoich sił na większym lodowisku z cudownym klimatem w Parku Jordana w Krakowie (polecam! A dodatkowo dzieci urodzone od 2015 roku mają wstęp za 1zł). Nikoś hardo wstawał po każdej wywrotce i nic Go nie zniechęcało, cały czas miał uśmiech na twarzy. Tadzio z kolei był niepocieszony za każdym razem gdy się poślizgnął, bo zanim wkroczył na taflę lodu, był przekonany, że wszystko potrafi.
Zaliczyliśmy też Muzeum Motyli, w którym mogliśmy brać na ręce przepiękne, duże okazy. Chłopcy mieli radochę, ale my też.
Tego samego dnia odwiedziliśmy też Muzeum Szopek Krakowskich. Nie sądziłam, że aż takie zainteresowanie wzbudzi w Chłopcach każda poszczególna szopka. Podziwiali dosłownie każdą, przyglądali się im dokładnie, a w każdej szukali... diabła :D Oczywiście wychodzący z jaskini ruchomy smok wawelski również wzbudzał zachwyt.
Innego dnia byliśmy na wystawie makiet kolejowych, bo przecież wszystkie chłopaki uwielbiają lokomotywy. Jednak tutaj troszkę się rozczarowałam, bo tym razem wystawa umieszczona była w Muzeum Podgórza, a miejsca tam było jak na lekarstwo, jeszcze przy takim obłożeniu zainteresowanych... W zeszłym roku w MCK w Nowej Hucie było to znacznie lepiej zorganizowane, a makiet było zdecydowanie więcej. Jednak nie ma co narzekać, bo Chłopcom i tak się podobało, im naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia, a jak Oni są zadowoleni, to i my jesteśmy szczęśliwi.
Najfajniejszy chyba jednak był Dzień Kubusia Puchatka zorganizowany w Laboratorium Aktywności Społecznej w Niepołomicach. Było mnóstwo atrakcji dla dzieci - począwszy od żywych maskotek Kubusia i Tygryska, które ciągle biesiadowały wśród dzieciaków, poprzez przyczepianie ogonka Kłapouchemu, zdobywanie małego co nieco, kolorowanie, tworzenie medali z Kubusiem metodą decoupage, a na seansie filmowym skończywszy. Mój Mężuś był bohaterem wydarzenia, bo uratował dźwięk bajki :)
Ja z kolei z Grzesiem świetnie bawiliśmy się na Jego imprezie firmowej, której tegoroczny temat to lata 20te. Graliśmy w Black Jacka, ruletkę, pokera, a nawet udało nam się sporo przetańczyć pomimo Zosi w brzuszku :)
Innym razem pojechaliśmy do jednej z krakowskich galerii kupić Tatusiowi garnitur i inne potrzebne do pracy ubrania. Wypożyczyliśmy Chłopcom autka wózki i nie sądzilibyście, że za 5 zł można mieć tyle frajdy... Śmiechów nie było końca, tak bardzo podobała im się jazda po korytarzach galerii w tych małych autkach. Ludzie tylko się oglądali i uśmiechali.
Stwierdziłam, że mam mało zdjęć z Zosiowym brzuszkiem, więc na pamiątkę zrobiłam sobie takie jedno.
Trzy dni później niestety przeżyliśmy chwile grozy, bo zmuszona byłam jechać do szpitala, gdyż nie mogłam zahamować krwawienia. Bardzo bałam się, że coś stało się naszemu Maleństwu, ale dzięki Bogu wszystko było dobrze, a ja wróciłam do domu (na własne żądanie, bo chcieli mnie przetrzymać na obserwacji, jednak przecież ktoś musi się zająć Chłopcami).
A to taka moja kolejna pamiątka, udało się nagrać Nikosia, jak mówi mi, że kocha mnie całym serduszkiem <3