Witajcie kochani. Wiem, znowu nie pisałam, ale czas tak szybko pędzi, nawet nie wiem dokąd... Już wnet będzie kwiecień...w Prima Aprilis mój Luby kończy 30 latek...ja podążę za Nim dwa miesiące później....Tak więc już trzydziestka na karku! Patrząc wstecz zastanawiam się co udało nam się przez te wszystkie lata osiągnąć... I wcale nie jest tego mało, za co jestem wdzięczna. Jednak najbardziej cenię sobie nasze pełne miłości małżeństwo. Jeśli tylko miłość, zrozumienie i zdrowie dopisują, to wszystko jest możliwe.
Jak widzicie poniżej Wojtuś czuje się komfortowo wszędzie, a w szczególności nowe obrotowe fotele:) W nocy oczywiście śpi między mną, a Grzesiem. Za każdym razem jak chcemy obrócić się zboku na bok, ta mała istotka nam to nieco utrudnia, bo staramy się jej nie zbudzić...
A to migdałowiec, który zawsze mi się marzył...Te piękne różowe pąki kwitnące na wiosnę teraz są w moim zasięgu, ponieważ kupiłam migdałowca szczepionym na pniu bodajże śliwy. Pan sprzedawca mówił, aby zaraz po kwitnieniu nisko ściąć gałązki, aby zagęścić koronę drzewka. Już nie mogę doczekać się pełni kwitnienia tego tak pospolitego cuda.
I małe zbliżenie.Mój mały skalniaczek zaczyna kwitnąć.
Krokusiki dumnie prezentują swoje urocze kolory.
Prymulki i żagwin.
A to mała wielkanocna dekoracja w formie ubranego drzewka. wykorzystałam gałązki ścięte po korekcji naszej jabłonki rosnącej przy domku.
I w nocy....
Dębowe schody powolutku się robią. Jeszcze parę stopni, kosmetyka, malowanie podstopni, elementy wykończeniowe, a następnie barierka.
Miłej niedzieli kochani, pogoda jest piękna, warto wybrać się na spacer.