Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makrama. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makrama. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 października 2020

Kolejne makramy

 Chyba wkręciłam się na dobre na jakiś czas... Znowu pochłonęły mnie sznurkowe szaleństwa... Cieszę się, bo wreszcie sprawia mi to znowu radość, relaksuję się tworząc coś nowego. Znowu cieszy mnie dotyk bawełnianych sznurków. Oto co ostatnio zmajstrowałam.

Na próbę zamówiłam sznurek miętowy, z którego najpierw zrobiłam coś takiego:



A potem do kompletu kwietnik, który może też pełnić funkcję lampionu lub trzymadełka do owoców, bądź też wazonu na kwiaty - wystarczy włączyć wyobraźnię, możliwości są ogromne. Można tam nawet wsadzić słodkiego misia:)

W kolorze ecru zrobiłam do kampera, póki co nie jest na sprzedaż.
Następnie wymyśliłam poniższy wzór, który bardzo mi się spodobał i takich kwietników powstało więcej, w różnych kolorach.



Który kolor przemawia do Was najbardziej? Ja uwielbiam ecru, ale on nie na każdej ścianie wygląda kontrastowo, z białymi nieco się zlewa, najpiękniej wygląda na szarym tle.
Skończyłam też projekt na drzwi do kampera, ale niestety nie miałam jeszcze okazji, by zrobić odpowiednie zdjęcie.

 Póki co skończyły się sznurki, więc trzeba zamówić kolejne:) Dawno też nie robiłam łapaczy snów, więc może podziałam również w tym kierunku.

poniedziałek, 5 października 2020

Powrót do makramy...

Długo niczego nie robiłam. Ja po prostu muszę mieć po pierwsze wenę do makramy, a po drugie...czas. O półproduktach oczywiście nie wspomnę:) Akurat miałam trzy motki sznurków... I postanowiłam coś zdziałać. Najpierw wyszła taka oto ważka....

A potem zrobiłam makramę, której wizja od dawna mi się marzyła. Kolor ecru, zużyłam jakieś 150m sznurka.
O ile mam warunki do robienia makramy, to jej realizacja bardzo mnie relaksuje. Lubię manualne prace, o ile mogę się skupić wyłącznie na nich. W praktyce rzadko tak bywa mając trójkę cudnych Pociech.
Zazwyczaj robię je w kuchni, w centrum mojego dowodzenia :)


Zaraz po ecru powstała też szara makrama.

Która bardziej Wam się podoba? Bo ja nie mogę się zdecydować:)

Zaczęłam też robić coś do kampera, jednak zabrakło mi póki co sznurków, więc czekam na dostawę...Tak wygląda work in progress...

25 września warto wpisać sobie w kalendarz... Jest to Dzień Szpilek, ale nawet nie o to chodzi...W ten dzień, jeśli zrobi się zdjęcie w szpilkach i otaguje #DzienSzpilek w poście na Facebooku, fundacja Alivia wraz z Molier2 wpłacą 2zł na rzecz dzieci z chorobą nowotworową. Wzięłam udział w tej akcji po raz pierwszy, bo niestety w zeszłym roku nic o niej nie wiedziałam. 
https://natemat.pl/322245,akcja-dzien-szpilek-2020-sklep-moliera2-podal-kwote-ktora-przelal-fundacji

Nowych makram jeszcze nie wystawiałam na sprzedaż...Zdaje się, że chyba najpierw będę musiała zrobić kopie, bo tak ciężko mi na myśl o rozstawaniu się z nimi :) Coś ze mną chyba nie tak :D Też tak macie ze swoimi pracami, że się do nich przywiązujecie?

  A więc czekamy na sznurki... 

niedziela, 22 marca 2020

Spełniona

   Jestem Mamą trójki. Mamą trójki! Co chwilę to sobie uświadamiam i tak się cieszę, że nią jestem. Mój Greś od początku chciał mieć trójkę dzieci. Do mnie to pragnienie przyszło dosyć późno. Teraz cieszę się każdą chwilą mojego macierzyństwa. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze będzie tylko kolorowo, nie zawsze będzie lekko, łatwo i wesoło. Zawód matki jest najtrudniejszym zawodem na świecie. Ale i największym błogosławieństwem. Dlatego jestem wdzięczna, że dane mi jest tego doświadczyć, bo wielu kobietom to się nie udaje, choć tak usilnie się starają.
  Trochę mam poczucie, że zaniedbuję w tych pierwszych tygodniach życia Zosi moich Chłopców. Staram się jak mogę, jednak to noworodek wymaga mojej największej uwagi i mam nadzieję, że z czasem uda mi się wypracować odpowiedni balans i równowagę. Pocieszam się tym, że Chłopcy nie są jedynakami, mają siebie nawzajem do zabawy. O Zosię na szczęście nie są zazdrośni. Cały czas zachwycają się jej słodkością, cieszą się, gdy na nich patrzy, pomagają w jej pielęgnacji.

 Zosia ma dziś 18 dni. Jest rozkosznym noworodkiem, który jest bardzo pogodny, nie płacze prawie wcale, jedynie gdy pręży się przy robieniu kupki, bo boli Ją brzuszek. Jest to bardzo charakterystyczne i próbuję Jej wtedy pomóc gimnastyką nóżek zginając i prostując je, masując w ten sposób podbrzusze, pobudzając jelita do pracy i ułatwiając przepływ treści.
 Kochamy się przytulać. Zosia gdy nie śpi słucha uważnie mojego głosu, widać po jej twarzy jak analizuje i myśli.
 Ze względu na koronowirusa, nasza położna środowiskowa przychodzi do nas rzadziej, następnym jednak razem zobaczymy jak dużo Zosia przybrała na wadze. Ostatnio w ośrodku zdrowia ważyła 3700 i było to równy tydzień temu.
 Mając dziewczynkę wreszcie będę mogła Ją stroić w sukienki, czesać włoski i robić różne fryzurki (których dopiero zamierzam się nauczyć).




 Tadeuszek też chętnie bierze Siostrzyczkę na ręce. Ostatnio gdy robiłam jej zdjęcie w poniższym ubranku, Tadzio przyszedł do nas i spytał, czy może ją potrzymać. Zgodziłam się, bo wiem, że fizyczny kontakt z rodzeństwem jest bardzo ważny, wzmaga więź między nimi.
 Popatrzcie na entuzjazm na twarzy Tadzia.
 A teraz czas na buziaki...

 Czyż nie jestem cudowną Księżniczką?

 Tego samego dnia wybraliśmy się na pierwszy, 15-minutowy spacerek. Była piękna pogoda, świeciło słoneczko, nie było wiatru i było cieplutko.
 90% czasu Zosia spędza póki co na spaniu....


A gdy znajdę wolną chwilkę, tworzę różne rzeczy dła Chłopców..... powstał między innymi taki oto zamek z kartonu...

I coś na czasie - nietoperze chińskie :D
Skoro mamy wiosnę, to...bociany! Kle, kle.
I rakiety kosmiczne.
Na imieniny zrobiłam sama sobie prezent - nowe foremki do mojej kolekcji. Od razu je wypróbowałam i Chłopcy zajadali się pysznymi ciasteczkami korzennymi.
Wzięłam się również za pieczenie świątecznych, jajecznych pierniczków, bo kto powiedział, że pierniczki mogą być tylko na Boże Narodzenie? U nas jemy je okrągły rok, bo sa po prostu pyszne:)
 Doskonalę swoje umiejętności w robieniu lukru o odpowiedniej konsystencji oraz tworzeniu rożków z papieru do pieczenia. Przepis na lukier: 150g cukru pudru (dobrze zmielonego), jedno białko i dwie łyżeczki soku z cytryny.

Miałam też czas na dokończenie dwóch łapaczy snów (obręcze były już wcześniej uplecione).
Ten wykonałam dla moich Dzieciaczków, bo Chłopcy kiedyś wspominali, że też chcieliby mieć łapacz snów, by mieć dobre sny :)


A poniższy trafi wkrótce w ręce bliskiej mi Osoby.
Wzięłam się również za produkcję sówek.

 Z puszek po kawie Illy (naszej ulubionej kawie) powstały takie oto zwierzaczki:


 A takie piękne stópeczki odbijałam w masie solnej. Dwie zostawimy dla siebie, resztę (9 sztuk) porozdaję Rodzince.


Jeśli chodzi o ogród, to po 4 dniach pracy w nim (przycinania suchych elementów, plewienia i nawożenia), przyszły niestety chłodniejsze dni i czekam z utęsknieniem kiedy znowu będę mogła coś w nim zadziałać, bo pracy jest jeszcze na jakiś tydzień. Niestety teraz będzie to utrudnione, gdyż Mężuś od poniedziałku wraca do pracy i ciężko mi będzie jednocześnie sprawować pieczę nad trójką i pracować w ogrodzie. Jestem jednak pewna, że coś wymyślę.
Kwitną teraz ciemierniki, krokusy oraz żonkile. Kwitnie też dereń jadalny oraz kilka hiacyntów.



Wychodząc działać w ogrodzie pierwsze co zrobiłam, to wzięłam się za podcinanie hortensji bukietowych, pobierając przy tym materiał na sadzonki. Mam nadzieję, ze chociaż część z nich puści korzonki.


A wy jak spędzacie czas na domowej kwarantannie? Proszę, uważajcie na siebie, ograniczcie kontakty do minimum, niech ta epidemia w końcu opuści Polskę i da nam zwyczajnie żyć. Bardzo tęsknię za moją Rodzinką i Przyjaciółmi. Marzy mi się tak wiele spotkań, powrót do tańca, odwiedziny u Rodzinki itd. Jednak teraz trzeba być rozsądnym i pomóc rządowi zapanować nad pandemią. Tak więc zostańcie w domach!