sobota, 7 listopada 2015

Zbliża się termin...

   Witajcie kochani. To będzie prawdopodobnie mój ostatni już post przed narodzinami Tadzia. We wtorek mamy zgłosić się na kolejne ktg (którego zaczynam już mieć dosyć...) i być może każą nam zostać już w szpitalu, czego chciałabym uniknąć. Nasza pani doktor powiedziała, że ewentualnie jeśli wszystko będzie dobrze, to jeszcze dwa dodatkowe dni pozwoli nam spędzić w domu. A nie ma to jak w swoim łóżeczku, prawda? Ze swoim Mężusiem. Co będzie to będzie, zobaczymy, trzymajcie mocno kciuki. Chciałabym uniknąć dożylnego podania oksytocyny, wolałabym, aby została ona wytworzona w naturalny sposób.
   W między czasie, aby się zrelaksować jak zwykle wpadam w wir tworzenia i przerabiania rzeczy. Taka moja terapia zajęciowa:) Chyba zwariowałabym w szpitalu nie mogąc robić tego, co lubię i tylko bezczynnie czekając.
   Niestety nie porobiłam zdjęć wszystkim drobiazgom, ale te ważniejsze zostały sfotografowane. Na pierwszy rzut pokażę Wam jak przerobiłam różne pojemniczki. Na przykład te z IKEI oraz te, które kiedyś sama zrobiłam z wikliny papierowej (były po prostu pomalowane na brązowo). Dla przypomnienia zamieszczam dwa zdjęcia. 
   Metamorfoza była bardzo łatwa i przyjemna (to znaczy mając odpowiednie materiały wszystko wyszło po prostu spontanicznie. Potrzebowałam farby, która pokryje mi wszystkie pojemniki (zdecydowałam się na białą farbę w sprayu - może nie najtańszy sposób, ale zdecydowanie najszybszy), taśmy jutowej w dwóch kolorach - naturalnym i kremowym; kleju na gorąco, nożyczek, sznureczków, wstążeczek, koronki oraz serduszek, które wykonałam z masy solnej jakiś czas temu. Do ozdobienia wazoników dodatkowo użyłam uszytych przez siebie materiałowych serc. Wyszło mi coś takiego:

 Do pojemników z IKEI dokleję kiedyś jeszcze koronkę, ponieważ mi zabrakło. Na razie jedynie na górze są serduszka z masy solnej ozdobione srebrną kokardą. Tak przy okazji - nauczyłam się jak wykonać słodkie kokardki zarówno na widelcu (mniejsze tasiemki), jak i na palcach (nieco większe). Sposób jest genialny i wygodny, a kokardki naprawdę ładnie wychodzą.
 Tak wygląda wspomniana kokardka na jednym z serduszek.
Tu macie filmik jak zrobić taką na palcach: https://www.youtube.com/watch?v=jHYE3EZj3NQ
a tutaj na widelcu: https://www.youtube.com/watch?v=0rbyM1Izet4

Oprócz tego zajęłam się szyciem serduszek materiałowych. Próbki materiałów otrzymałam na adres domowy od dekoria.pl. Materiału wystarczyło na słodkie, małe serduszko, które wypchałam watą. Szyłam ręcznie (nie posiadam maszyny, ani nie umiem na niej szyć), więc zeszło mi na to trochę czasu, a dokładnie trzy dni.
Potem zachciało mi się przemalowania ramy obrazu, który otrzymaliśmy od mojej Mamy na ślub... Zgadnijcie na jaki kolor.
 Oczywiście biały:) Możecie też zobaczyć małe choineczki, które zrobiłam z kawałków starego koca (który już wcześniej użyty został do literek w pokoju Tadzia oraz do elementów karuzeli), a także białych koralików. Ponieważ akurat nie posiadam normalnych koralików, zrobiłam swoje z masy solnej i pomalowałam na biało.
Tak choineczki wyglądają w powiększeniu. Są naprawdę proste do zrobienia, wystarczy, że macie potrzebne materiały. Planuję wykorzystać je do ozdabiania prezentów świątecznych. Wiem, że Święta Bożonarodzeniowe wciąż jeszcze daleko, ale zdaję sobie sprawę z tego, że aby przygotować się do nich tak jak planuję, potrzebuję sporo czasu, a gdy nasz Tadzio przyjdzie na świat nie będę mieć ani tego, ani pewnie energii.
 Dlatego już teraz zrobiłam choineczki, które mi się zamarzyły. Wykorzystałam gałęzie wierzby energetycznej pomalowane na biało, gwiazdy na czubkach są z masy solnej,a złote gwiazdki są ze sklejki, zamówiłam je przez internet i pozłociłam Złotolem. Serce oraz wianek są kupione.
 A to kartonowe pudełeczko, które użyję do prezentów. Choinką zamaskowałam banery reklamowe, które się tam znajdowały.
Zrobiłam też malutkie  czapeczki z pomponikami, tutorial możecie zobaczyć tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=Pokw0aJNi44
To chyba na tyle kochani, Tadzio pozdrawia:) Miłego weekendu Wam życzę.

6 komentarzy:

  1. Klaudia musisz dużo chodzić, wysiłek pomaga :) ja miałam dwa razy wywoływany poród, jak nie ma wyjścia to nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Asiu, to prawda - czasem nie ma innego wyjścia. Zobaczymy jak będzie u nas. Ściskam mocno i wyczekuję wpisów na Twoim blogu

      Usuń
    2. Hehe póki co z tymi wpisami jest ciężko. Piotruś pochłania cały mój czas a jak mam chwilkę marzę tylko o spaniu;) w sumie nic takiego się nie zmieniło. Starszy przeszedł z dolu do pokoju z balkonem. Czekamy na resztę drzwi na górze. Czekam na karnisze do pokoikow i firanki :)

      Usuń
  2. Po takiej inspirującej ciąży to urodzi się pan złota rączka :D
    Trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego, czekam na wiadomości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Agatku za miłe słowa:) Trzymaj, trzymaj mocno te kciuki:)

      Usuń
  3. Klaudia musisz dużo chodzić, wysiłek pomaga :) ja miałam dwa razy wywoływany poród, jak nie ma wyjścia to nie ma.

    OdpowiedzUsuń