piątek, 28 sierpnia 2015

Teren wyrównany, trawka zasiana...czekamy na efekty:)

   Obiecałam kolejny post, więc dotrzymuję słowa. Tydzień temu pożyczyliśmy z Mężusiem glebogryzałkę, największą jaką wypożyczalnia sprzętu budowlanego miała w ofercie. Najpierw jednak przez 3 pełne dni na kolanach wyrywałam wszystkie chwasty z korzeniami, zrobiłam kompletną czystkę i do tej pory nie wiem skąd znaleźliśmy z Tadkiem tyle siły. Dobrze, że wtedy w jeden dzień przed plewieniem solidnie popadało i ziemia była względnie miękka. Teraz znowu fale suszy i upałów, które dają mi się we znaki...
    Glebogryzałką przejechaliśmy dwa razy (na krzyż), potem do pracy ruszyły grabie, walec pożyczony od miłych sąsiadów oraz siewnik z trawą, którą zakupiłam przez internet (Centnas Gazon, 2x5kg, jednak zużyliśmy tylko jedno opakowanie).  I jeszcze raz walec...Później sowicie skropiliśmy trawkę. Teraz staramy się podlewać ją jakieś trzy razy dziennie...zobaczymy co z tego wyjdzie, na razie czekamy na jakiekolwiek efekty. Pewnie te upały nie bardzo w tym dopomogą...
    Poniżej ziemia po pracy glebogryzałki i grabii...
 Bohater dnia:)
I ziemia po zasianiu trawki oraz podlaniu z węża.

I jeszcze kilka zdjęć z ogrodu...Widzieliście kiedyś taką dwukolorową cynię? Miałam prawdziwą niespodziankę gdy ją zauważyłam u siebie...
 Poniżej skomponowany zestaw za grosze. Niebieska narzutka i cztery poduchy. Idealne na ławkę na tarasie....albo...
 ...huśtawkę
 Różowa jeżówka i rozplenica japońska. W tle berberys, po prawej chryzantemy, które przezimowałam w garażu...
 Słoneczniczek- uwielbiany przez trzmiele. Świetny kwiat do wazonu.
 Budleja na tle mchu...
 Cynia od koleżanki. Kwitnie obficie.
 Wóz zapełnia się różowymi surfiniami.

 A na jabłoni czai się smok ślicznie dzwoniący na wietrze...
 Smok z bliska:)
 Pani Stefanowa chroniona przez Solid:) Cieszy się słoneczniczkami.
Jestem dumna, udało mi się wyhodować z nasionek przegorzan. Jest prześliczny.
 Właśnie z tym okazem zaczęła się moja przygoda z hibiskusem bylinowym. Kupując go w tamtym roku do końca nie wiedziałam co to za roślinka i nawet nie widziałam jej kwiatów, jednak pan sprzedawca zapewniał, że są niezwykłe, więc zaciekawiona postanowiłam spróbować. Nie żałuję, bo jest to wyjątkowa roślina. Istnieją różne kolory i odmiany, u mnie w ogrodzie większość jest czerwonych.
 Hibiskus bylinowy z bliska.... Jego kwiat jest większy od dłoni. Roślinę ścina się na wiosnę nisko przy ziemi.
 A oto hibiskus bylinowy czerwony, drugi okaz zakupiony przeze mnie w zeszłym roku. Za nim pyszni się cudna róża pienna, która kwitnie mi już drugi raz...
 Jej kolor jest nieziemski...
Miłego piątku i weekendu kochani, obiecuję nowy post w miarę szybko:)

1 komentarz:

  1. Podziwiam Was oboje, tacy młodzi, a tacy wspaniali! Tylko z was brać przykład!

    OdpowiedzUsuń