wtorek, 28 stycznia 2014

Mamy kredyt:)

  Witajcie Kochani.
  Ponad dwa miesiące oczekiwania, ale wreszcie mamy podpisaną umowę z bankiem. Wybraliśmy Eurobank, ponieważ ma najkorzystniejszą ofertę. Eurobank został też ogłoszony zwycięzcą rankingu kredytów mieszkaniowych na 100 proc.wartości nieruchomości w grudniu 2013:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ranking-kredytow-hipotecznych-Bankier-pl-grudzien-2013-3023457.html
   Oprocentowanie naszego kredytu to 5,07%, a za ubezpieczenie nieruchomości (dom w budowie) zapłaciliśmy 491 zł.
      Teraz tylko czekamy aż śnieg stopnieje i przyjdzie wiosna:) Będzie można zacząć działać.
      Miłego dnia wszystkim:)

czwartek, 23 stycznia 2014

"Family rules" znowu:)

Jedna z moich Koleżanek widząc obraz "Family rules" w jednym z moich poprzednich postów, wysłała mi link do aukcji w Allegro, gdzie podobny tekst w wersji zarówno polskiej, jak i angielskiej można zakupić jako naklejkę, za 25 zł. Również bardzo fajna sprawa, jednak naklejki mają to do siebie, że zawsze istnieje ryzyko ich nieprawidłowego przyklejenia, a kiedy chcemy przemalować ścianę na inny kolor już drugi raz jej nie wykorzystamy. Z obrazem nie ma takiego problemu. Jednakże pomysł sam w sobie wart jest uwagi, szczególnie jeśli mamy ograniczony budżet.
   
A teraz chciałam się z Wami podzielić cudownym filmikiem, który napotkałam jakiś czas w sieci. Skłonił mnie do wielu refleksji.
   Kobieta zamieniła duży, kilkupokojowy dom na malutki, przytulny i uroczy domek. Zamieszkała na podwórku sąsiadów, którzy cieple ją tam przywitali, okazując wiele serca oraz zrozumienia, a nawet podziwu. Czy u nas byłoby to możliwe? Na pewno w wielu przypadkach nie, to jest smutna prawda, nie każdy jest gotów dzielić się czymś z drugim człowiekiem....
   Dee, bo tak też ta pani się nazywa potrafiła wybudować dla siebie cudowne, choć maleńkie gniazdko, w którym czuje się szczęśliwa...Jest w nim wszystko, czego potrzebuje. Domek jest prosty i skromny, a zarazem piękny. Jak widać szczęście nie zależy od tego co posiadamy, jak bardzo jesteśmy bogaci, jak wiele przestrzeni mamy... Dee wiedzie proste życie i cieszy się z małych rzeczy. Mam dla niej naprawdę duży szacunek, oby więcej takich ludzi.

wtorek, 21 stycznia 2014

Wózeczek zdobyty!

Oto moja dzisiejsza zdobycz:) Jestem z siebie taka dumna, że udało mi się zakupić ten wózek:) Jest cudny. Udając się na plac targowy miałam jedynie małe nadzieje na znalezienie mojego wypatrzonego tydzień temu wózeczka, byłam przekonana, że ktoś już  mnie ubiegł i go zakupił. Ale nie. Był tam i jakby czekał specjalnie na mnie, aż go przygarnę. Uśmiechał się do mnie z daleka, więc zaparkowałam samochód i podeszłam do stoiska ze starociami i osobliwościami. Pan z furgonetki wyglądnął, a ja spytałam ile kosztuje wózeczek (chociaż znałam oczywiście odpowiedź). "180zł" - słysząc to prawie osunęłam się na nogach i spytałam ponownie: "jest pan pewien? Bo tydzień temu kosztował 120 zł...Teraz 180?". Pan pokiwał głową, uśmiechnął się i wytłumaczył: "owszem, tydzień temu kosztował 120 zł, ale wraz z żoną zorientowaliśmy po ile takie wózeczki chodzą i postanowiliśmy podnieść cenę". Wtedy ja pokiwałam smutno głową mówiąc "rozumiem...w takim razie dziękuję bardzo, ale nie mogę sobie na niego pozwolić. Do widzenia". I wtedy pan zmienił zdanie: "no, ale jeśli bardzo pani na nim zależy, to możemy się dogadać". Popatrzyłam naokoło, był deszczowy, smutny dzień, klientów jak na lekarstwo, utarg niewielki, więc panu na pewno zależało, aby cokolwiek dzisiaj zarobić. Uśmiechnęłam się, zatrzymałam i zaczęłam negocjować: "dobrze, spróbujmy... 80zł?". Pan zrobił wielkie oczy i pokręcił głową: "nieee....ten wózek jest wart znacznie więcej...mogę Pani sprzedać za 140 zł". Na co ja znowu uśmiechnęłam się słodko i rzuciłam: "85zł". Panu mina zrzedła i zaproponował inną cenę: "120zł". A ja dalej nie dawałam za wygraną "90zł". Na co Pan już prawie całkiem skapitulował: "dobrze, wyjątkowo dla Pani - 100 zł". Powtórzyłam moje "90zł", a Pan zszedł jeszcze do 95 zł i na tym zakończyliśmy. Chciało mi się podskoczyć z radości, że udało mi się zejść ze 180 do 95 zł. A oto mój wózeczek. Na wiosnę o niego zadbam, wyczyszczę i zaimpregnuję:



poniedziałek, 20 stycznia 2014

Różności

Na wstępie, aby poprawić sobie nieco humor w tym tak deszczowym dniu, pochwalę się, że komplecik odznaczeń i darmowe przejazdy MPK do 2039 roku zdobyte:).   Teraz mogę wsiąść nie do pociągu, ale do tramwaju i autobusu byle jakiego i jeździć, jeździć, jeździć:) Oczywiście gdybym miała taką potrzebę. Ale wciąż będę oddawała krew, bo przecież nie dla darmowych przejazdów to robiłam, ale by bezinteresownie pomagać innym w potrzebie i ratować ludzkie życie. Po prostu sprawia mi to przyjemność, dawanie to miła sprawa, szczególnie wiedząc, że obdarowany to docenia. Tak więc gorąco zachęcam!

   Jutro, jeśli nie będzie padało wybieram się na plac targowy, więc trzymajcie kciuki, aby mój wypatrzony wózeczek metalowy (kwietnik) wciąż tam jeszcze był i aby udało mi się wynegocjować dobrą cenę...
   Natomiast z innych rzeczy, ostatnio znowu natknęłam się na przepiękną dekorację domu, która za razem nawołuje do miłej atmosfery w domu i budzi refleksje. Od już jakiegoś myślałam o czymś takim, nie wiedziałam jednak, czy już coś takiego istnieje.


sobota, 18 stycznia 2014

Ogrodowe marzenia - ciąg dalszy

   To może troszkę śmieszne marzyć już o ogrodzie, kiedy jeszcze nie stoi domek, ale chyba nic na to nie poradzę.
    Wczoraj natknęłam się na kolejną stronkę z przepięknymi rzeczami do ogrodu. Można się zakochać. Szkoda, że ceny nie były podane. Pokażę Wam co w szczególności mi się podobało.




Na allegro znalazłam drewnianą taczkę, kosztuje 110 zł (długość 130 cm, 40 cm wysokości) i wygląda tak:

Natomiast ostatnio, jak byłam na targowisku, zauważyłam przecudny wózeczek metalowy, idealny na kwietnik ogrodowy...ale kosztował 120 zł i troszkę było mi żal się z nimi rozstawać. Ponieważ jednak wciąż o nim myślę, postanowiłam go zakupić, jeśli jeszcze będzie w ten wtorek. Było to stoisko ze starociami, czasem można się natknąć na piękne, choć wcale nie tanie rzeczy.

piątek, 17 stycznia 2014

Ogrodowe marzenia

Natknęłam się dziś na przepiękne rękodzieła pewnej zdolnej osoby z Radzowic i silnie zapragnęłam je mieć w swoim przyszłym ogrodzie. Są po prostu przepiękne. Pozwólcie, że Wam pokażę:


Okno na świat...Jest wręcz bajeczne, uwielbiam ten pomysł, po prostu genialne. Okienko kosztuje 60 zł. Wysokość 60 cm, szerokość 70 cm.



Motylki...urocze! 120 zł. Długość 100 cm, szerokość 80 cm.


Wózeczek. 150 zł. Wysokość 80 cm, szerokość 30 cm, długość 70 cm.

Tu zobaczycie reszte prac:
http://tablica.pl/dom-ogrod/dekoracje/radzowice/

Mały apel

   Korzystając z okazji prowadzenia bloga, chciałam Was prosić o rozważenie honorowego oddania krwi. To nic nas nie kosztuje, jedynie czas i chęci, a swoją krwią możemy uratować ludzkie życie. Ja oddaję krew regularnie od 18ego roku życia. Pamiętam jak nie mogłam się doczekać kiedy będę pełnoletnia, abym wreszcie mogła podarować komuś coś tak pięknego, jak życie. Biorcy są anonimowi, nigdy nie wiadomo gdzie i do kogo dotrze nasza krew, ale zawsze jest pewność, że zostanie dobrze wykorzystana. Zrobienie coś dla drugiego człowieka bezinteresownie chociaż raz w roku, myślę że nie jest wielkim wysiłkiem. Kobiety mogą oddać krew co trzy miesiące, mężczyźni co dwa. Regeneracja następuję szybciutko, jednorazowo oddaje się 450 ml krwi. Trwa to kilka minut. O wiele dłużej natomiast trwa oddanie płytek krwi, jednak można je oddawać o wiele częściej.
   Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie oddawania krwi, proszę pytajcie śmiało. Chętnie odpowiem. 
   Również po więcej informacji zapraszam tutaj: http://krwiodawcy.org/krwiodawstwo#p2
  Ostatnio stuknęło mi 15 litrów oddanej krwi, więc pewnie będę świętować bezpłatnymi przejazdami MPK:) Jak widzicie po kilkunastu latach pomagania innym, również można liczyć na niewielkie korzyści (dla mnie niewielkie, ponieważ raczej podróżuję samochodem, ale dla kogoś, kto na co dzień korzysta z komunikacji miejskiej jest to ułatwiający życie przywilej).

My z Mężem postanowiliśmy również zarejestrować się w światowym rejestrze dawców szpiku kostnego. Szansa na znalezienie genetycznego bliźniaka jest znikomo mała, dlatego tak ważna jest rejestracja dawców - większa szansa na uratowanie życia człowiekowi, który szuka odpowiedniego szpiku. Tutaj również wystarczy próbka krwi, aby się zarejestrować. Polecam, uczucie że coś robimy dla innych jest bezcenne, sprawia, że rosną nam skrzydła i chce się żyć.

czwartek, 16 stycznia 2014

Drewienko:)

   Po ostatniej sobotniej wycince na naszej działce pozostało mnóstwo grubszych i cieńszych konarów, które czekały na mnie do pocięcia. Dziś udało mi się z nimi uporać. Miło było mi, kiedy pan w serwisie sprzętu ogrodniczego docenił moje wysiłki, kiedy przyszłam zaostrzyć łańcuch do pilarki. Popatrzył na mnie z uznaniem, uśmiechnął się mile, rzucił kilka miłych słów, nawet schował łańcuch do pudełeczka, żebym się nie pobrudziła podczas transportowania go do domu! Wiem, pewnie widok kobiety z pilarką w dłoni to niecodzienny widok. Co ja na to poradzę, że lubię próbować tylu rzeczy i być samodzielna? :) Poza tym cięcie to prawdziwa przyjemność, dlaczego jej sobie odmawiać.
   Teraz moi Teściowie będą mieć sporo drewna na opał na ten i przyszły rok. Oczywiście mam na myśli nie tylko dzisiejsze drewienko, ale drewno z obu wycinek.
   Następny krok, to pewnie będzie założenie bramy skrzydłowej z automatem, ponieważ różni obcy ludzie plączą się po naszej działce, a chcielibyśmy uniknąć przypadkowych kradzieży podczas budowy domu. Dlatego rozglądamy się za w miarę tanimi bramami i automatami, które moglibyśmy zamontować. Z bramy korzystać będą cztery rodziny, więc będziemy potrzebować sporo pilotów (prawdopodobnie 6).

   A przy okazji... Czy ktoś z Was nie ma do sprzedania starej, drewnianej bryczki w przystępnej cenie? Zachorowałam na taką, jak zobaczyłam w Szczawie...ale podobno jest już zarezerwowana. Oczyma wyobraźni już widziałam ją w moim przyszłym ogródku, przyozdobioną kwiatami... zamarzyłam się. Była podobna do tej:

środa, 15 stycznia 2014

Bałagan w kablach?

Witajcie kochani.

Dzisiaj taki mały pomysł na porządek w walających się po pokoju kablach. Ja miałam ten problem od dawna - u nas mnóstwo przewodów od jednego laptopa, drugiego, trzeciego, ładowarek do komórki, tableta i mnóstwo innych kabli. Do szału doprowadzał mnie ich widok, szczególnie, że są zaraz pod telewizorem i po prostu nie da się ich nie zauważyć. Oczywiście mojemu Mężowi bynajmniej to nie przeszkadzało, ale przecież On jest mężczyzną, a oni nie przywiązują dużej wagi do porządku (patrz latające wszędzie skarpetki, pomimo tego, że kosz na pranie jest zaraz za przesuwnymi drzwiami, w tym samym pokoju). Z jednej strony ta Jego niereformowalna niepoprawność jest urocza i specyficzna, a z drugiej strony również doprowadza mnie do rozpaczy. Tak czy siak kocham mojego Mężusia całym sercem. Ale nie o tym chciałam pisać:) 
  Znalazłam w internecie zdjęcie pudełka, które kryło w sobie niechciany widok kabli (czwarte zdjęcie poniżej). Postanowiłam zrobić podobne. Znalazłam pudełko po moich czarnych szpilkach, wycięłam otwory, pomalowałam je na biało, poczekałam aż wyschnie, następnie specjalnym klejem do decoupage przykleiłam cztery serwetki (z trzech warstw trzeba przykleić tylko tą wierzchnią). Jeśli nie macie takiego kleju, to równie dobrze możecie użyć... białka, które także idealnie skleja. Jak serwetki się wysuszyły, zabezpieczyłam całe pudełko lakierem wodnym. Oto efekt:


Mam nadzieję, że pomysł Wam się podoba:) Mnie zawsze cieszy, kiedy mogę coś udoskonalić niewielkim kosztem i własnymi rękami.

niedziela, 12 stycznia 2014

Anomalie pogodowe

Witajcie kochani
Wczoraj wraz z Mężem i Bratem znowu pracowaliśmy przy wycince drzew. Pogoda była niesamowita... Nie pamiętam, czy kiedykolwiek jadłam ziemniaczki z ogniska w styczniu. Zdjęcie poniżej wykonane już po wycięciu jednej jabłonki. 


Wciąż czekamy na dezycję z pozostałych banków, miejmy nadzieję, że uda się w nadchodzącym tygodniu. Załatwiliśmy natomiast wypis i wyrys z rejestru gruntów, co kosztowało nas 21 złotych. Okazuje się, że te dokumenty mają jedynie trzy miesiące ważności, dlatego bank chciał świeże wydruki z pieczątką.

A tu niektóre prace wykonane przeze mnie techniką wyplatania papierowymi rurkami. Nie związane oczywiście z budową domu, ale pozwalam sobie je zamieścić:). Jedna z moich pasji.




środa, 8 stycznia 2014

Zmiany w prawie na 2014 (kredyt hipoteczny)

Witajcie kochani.

Mamy już styczeń. U nas wciąż jak na razie decyzja kredytowa z jednego banku (Eurobank), dalej czekamy (już prawie dwa miesiące) na trzy pozostałe banki. Zwiększa się prawdopodobieństwo, że weźmiemy kredyt właśnie w Eurobanku, ale jeszcze zobaczymy.
  Podobnie jak jedna z czytelniczek naszego bloga (Asia - pozdrowienia dla Ciebie), martwimy się trochę tymi anomaliami pogodowymi. Mamy nadzieję, że jeśli śnieg w ogóle przyjdzie, to zawita u nas na krótko, a nie będzie się ciągnął prawie do maja jak rok temu. To byłoby okropne. Póki co oczywiście cieszymy się ze słoneczka, którego nigdy za dużo. Dalej porządkujemy działkę po ostatnim wycinaniu drzewek, czeka na wycinka jeszcze trzech. Może uda się w tym tygodniu. Myślimy także o zamontowaniu bramy na drodze prowadzącej do naszej działki, ponieważ obcy ludzie tędy chodzą, podczas gdy tak naprawdę ścieżka jest drogą prywatną.
   Jeśli chodzi o zmiany w kredycie hipotecznym od 2014 wymagany jest wkład własny. Nas nie obejmują nowe zasady, jednak dla tych, którzy jeszcze nie uzyskali pozwolenia, postanowiłam pokrótce przytoczyć najistotniejsze zmiany.
  Minimalny udział wkładu własnego na rok 2014 to 5%. Z każdym rokiem wkład ten będzie rósł o kolejne 5%, aż do 2017, kiedy to osiągnie 20%. Podobno będzie można to obniżyć do 10%, odpowiednio ubezpieczając  pozostałe 10%, co podejrzewam będzie się mniej kalkulowało, bo podniesie ratę kredytu.
  Według mnie wprowadzenie minimalnego udziału wkładu własnego jest dobrą zmianą, ponieważ świadczy  on o dobrym sposobie zarządzania finansami w gospodarstwie domowym i dobrze rokuje odnośnie spłaty kredytu. Moja rada po różnych przemyśleniach - zalecam odłożenie jak największej kwoty, zaoszczędzenie jak najwięcej, tak aby potem nie zaskoczyły nas nieprzewidziane wydatki, ponieważ niestety same papierki, pozwolenia, uzgodnienia, projekty mogą sprawić, że będziemy mieć wszystkiego dosyć. Nie można liczyć na to, że kredyt sfinansuje wszystko od A do Z, ponieważ jest to fizycznie niemożliwe - zanim w ogóle otrzymamy kredyt, musimy już wtedy zapłacić mnóstwo tysięcy złotych za formalności.
  Kolejną zmianą jest skrócenie okresu kredytowania do 35 lat. Nie dostaniemy kredytu na dłużej.
  Wydłużeniu do 30 z 25 lat ulega okres przeliczania zdolności do spłaty kredytu o określonej wysokości, co jest zmianą korzystną, ponieważ będzie można się starać o środki o wartości około 10% wyższej w stosunku do kwoty naliczanej przed 2014. Zniesiono również ograniczenie, mówiące o tym, że kwota kredytu nie może przekraczać 50% uzyskiwanych dochodów, banki będą o tym decydowały indywidualnie.
   Od 1 lipca 2014 nie będzie możliwe udzielanie klientom detalicznym kredytów hipotecznych w innej walucie niż ta, w której uzyskują dochód.
   Powstał również program dofinansowania  kredytów mieszkaniowych przez rząd Mieszkanie dla Młodych, ale o tym najlepiej poczytacie sobie na stronie www.mieszkaniedm.pl. Dopłaty będą obejmować  małżeństwa do 35 roku życia (liczy się wiek młodszego małżonka), można liczyć na 10% wartości odtworzeniowej mieszkania w przypadku małżeństw bezdzietnych i 15% w przypadku małżeństw z dziećmi. Jeśli chodzi o mieszkanie, to dopłaty obejmują metraż do 75m2 (lub 85m2 w przypadku  wychowywania co najmniej 3 dzieci), a domy - do 100 m2 (lub 110m2), co dla mnie jest totalną głupotą, ponieważ mieszkanie 75 metrów to olbrzym, podczas gdy dom 100 metrów, to maleństwo. Tak czy siak, my z Mężem byśmy się nie kwalifikowali, ponieważ mamy większy metraż.

To by było mniej więcej na tyle. Życzę wszystkim miłego dnia i wszelkiej pomyślności w Waszych budowach:)